Translate

niedziela, 23 września 2012

D.Gray-Man Duch z Martel (cz.2)



D.Gray-Man Duch z Martel (cz.2)


Gdy Allen, Kanda i poszukiwacz płynęli, w Głównej Kwaterze Egzorcystów obudziła się Agathe. Zaspana i rozczochrana wstała z łóżka, i na cały pokój ziewnęła. Chodź było prawie południe to dziewczyna była w bieliźnie i chodziła jak pijana. Zabrawszy swoje rzeczy poszła do łazienki a tam spotkała Lenalee przy umywalce.

-        Och, Dzień Dobry Lenalee-chan. *uśmiech*
-        Hyh? *spojrzenie* Phy, po co się do mnie odzywasz? *czesze włosy*
-        Ech? *podchodzi do umywalki* Nie wiem dlaczego się na mnie wściekasz ale nie chce być z tobą skłócona.
-        Nie mam zamiaru z tobą gadać.
-        Ghaa, Lenalee dlaczego jesteś na mnie zła?!
-        Nie chcę ci teraz tłumaczyć, biała śliwko.
-        Biała śliwko? Jestem Agathe.
-        Nie obchodzi mnie to, śliwo.
-        *popycha* Jeszcze raz mnie nazwiesz śliwką to będziesz miała limo pod okiem...
-        Prędzej będziesz leżała w grobie.
-        Tsc. *ściska pięść*  Sama się prosisz. *wredny uśmiech*
-        Myślisz, że jesteś silna?
-        Się byś zdziwiła, zgniła oliwko.
-        Dobra, dzisiaj, po kolacji, na środku trzeciego piętra, walka wręcz. Zobaczymy czy jesteś taka silna jak myślisz.
-        Dobra, zgadzam się na taki układ. A teraz daj mi dojść do prysznica.
-        To sobie przeskocz, po co mam się ruszać?
-        Ech, leniem to ty jednak jesteś... *wzdycha*

Lenalee nie chcąc dać przejść Agathe, posłuchała się jej i przeskoczyła nad głową Lenalee. Ta zdziwiona z wrażenia upuściła szczotkę do włosów. Dziewczyna zaczynając się myć usłyszała trzask zamykających się drzwi. Ta uradowana uśmiechała się przez cały ten czas. Gdy Agathe skończyła się myć wyszła spod prysznica i zakryła się ręcznikiem. Podeszła do umywalki i zaczęła myć zęby. Po chwili z dziewczyny spadł ręcznik, ta zaskoczona i trzymająca w buzi szczoteczkę szybko znowu założyła ręcznik...
Po pół godziny siedzenia w łazience dla dziewcząt, przebrała się w ubranie i wyszła z łazienki. Idąc do swojego pokoju spotkała po drodze Komuiego. Agathe przywitała się z dowódcą, ale ten ją poprosił żeby za 10 minut przyszła do jego gabinetu. Zamyślona po co znowu Komui chce ją spotkać, poszła do pokoju. Tam na jej łóżku leżał Diese i spał. Pogłaskała ona kota a ten się rozciągnął i mruknął leżąc. Odłożyła swoje rzeczy do szafy i po chwili wyszła z pokoju. Kierując się do gabinetu Agathe nuciła sobie po drodze.  Kiedy już była przed drzwiami westchnęła ciężko i weszła. Tam w pokoju był Komui, dowódca Reever i Lenalee. Ta zaskoczona i przerażona bała się, że Lenalee doniosła na nią, ale się okazało co innego...

-        Agathe, doszły nas słuchy, że jesteś bardzo dobrze wyćwiczona, więc mamy do ciebie prośbę.
-        Że co proszę...?
-        Allen ma obniżoną kondycje, więc jakbyś mogła proszę abyś go trenowała.
-        Ghee?! Przecież on jest starszy ode mnie i silniejszy!
-        Właśnie nie *podaję dwie karty* Ta po prawej jest twoim wskaźnikiem kondycji, a po lewej Allena.
-        Huh? *przybliża kartkę, czyta*
-        Allen ma w 60% wytrzymałości ale ty masz o 25% więcej. W sile jesteście sobie równi, 83%. Ale martwię się o jego wytrzymałość więc jeżeli wróci on z misji to będziesz mogła go trenować od zaraz.
-        Aha... Ghhh?! On jest na misji?!
-        Tak wraz z Kandą. *uśmiech*
-        Y-Y-Y-Ych... *myśli- Biedny chłopak.*
-        Jeszcze jedno, jak zjesz obiad przyjdź do mnie to wyślę cię na misję.
-        Ghuh? Na misję?
-        Tak, będziesz miała misje. Widzę, że już jesteś wypoczęta to im szybciej się przygotujesz tym szybciej wrócisz z misji. *oklask* Dooooobrze teraz idź bo znowu Cię przynudze *uśmiech*.
-        U-Uch?
-        A właśnie poczekaj chwilkę. To jest dowódca Reever ma coś dla ciebie.
-        Ech?
-        Tak, jak się przyszykujesz do misji bądź w stołówce i czekaj tam.- powiedział dowódca Reever.
-        Dobrze. *uśmiech- wychodzi*

Kiedy Agathe wyszła z gabinetu pobiegła do stołówki aby szybko zjeść obiad. Gdy czekała w kolejce myślała co będzie robiła na misji. Kiedy przyszła jej kolej podeszłą i zerknęła kto tam jest. Wtedy spotkała Jerrego, kucharza B.O.

-        Ych? Ach, dzień dobry jeste-
-        Och! Kogoż ja tu widzę! Nowa dziewczynka w naszej organizacji?- zafascynowany kucharz przyglądał się Agathe.
-        T-Tak! Jestem Agathe Mikai! Miło mi Cię poznać. *uśmiech*
-        Co za uroczy dzień! *zawstydzenie* Już dwóch nowych członków poznałem! Ach tak, więc co byś chciała zjeść miła panienko, hmmmm?
-        O-Och, *uśmiech* Dziękuję. Poproszę Sushi i Una-don.
-        Już się robi! Poczekaj chwiluńkę.
-        Dobrze.
-        Och, Agathe-san!- krzyczy Reever w tle.
-        Huh? *odwraca się* Ach dowódca Reever.
-        Jak zjesz posiłek masz się do mnie zgłosić jasne?
-        Tak jest!
-        Proszę panienko. *radocha, podaję*
-        Itadakimasu.

Kiedy Agathe usiadła przy stole w pośpiechu zjadła dania. Gdy już wszystko zjadła poszła się spotkać z dowódcą Reeverem. Gdy spotkała się z nim on trzymał w ręce paczkę. Oddał ją Agathe i kazał aby szybko to otworzyła. Posłuchała się i otworzyła paczkę, w niej było ubranie i kazał aby na misję je ubrała. Powiedział także, że szewc bardzo się starał aby jej się podobało. Po paru minutach Agathe była ubrana i pobiegła w pośpiechu do Komuiego. Od razu gdy weszła do gabinetu Komui jej opowiedział o misji i dał jej wytyczne. Pokierował ją do podziemi i wraz z poszukiwaczem popłynęli kanałem.


U Allena nie było tak świetnie jak u Agathe, spóźnili się na pociąg i gonili go wraz z Kandą i Poszukiwaczem.

-        Poczekaj chwile!- odparł Allen.
-        Nie mamy czasu!- powiedział Kanda.
-        Pociąg odjeżdża!- krzyknął Poszukiwacz.
-        Ych, Gheh! *zeskakuję*- Będziemy tak podróżować?! *upada na pociąg* Wskakując na odjeżdżający pociąg...
-        Zawszę podróżujemy w ten sposób.- powiedział Poszukiwacz.

W Pociągu...

-        P-Przepraszam ale...
-        Jesteśmy z Mrocznej Organizacji. Mamy rezerwację.
-        Przepraszam! Poprowadzę Was.
-        Ych, rezerwację?

W przydziale...

-        Ach, zdumiewający przedział! Tak więc... Nasz cel to południowe Włochy, starożytne miasto Martel... Od jakiegoś czasu to miasto jest opuszczone, mam rację? Naszym celem jest Duch z Martel... Duch? Jaki związek ma on z Innocence?
-        Hmpf.
-        Hej! Czy ty przypadkiem się ze mnie nie nabijasz?!
-        Nie.- odparł Kanda.
-        Właśnie, że tak!
-        *za drzwiami* Bardzo często dochodzi do zjawisk paranormalnych gdy Innocence jest w pobliżu.
-        Paranormalnych?- powiedział zamyślony Allen.
-        Innocence wytworzyła wiele fenomenów od czasu wielkiego potopu. *układa karty- bierze jedną* Ghuh. *zdziwienie* Poprzez wieki, ludzie odnajdywali je i wykorzystywali w różnych celach, jak gdyby ich przyciągały. Nie wiemy dlaczego, ale zawsze były zdolne do tworzenia zjawisk paranormalnych.
-        Wiec ten duch może być tu za sprawą Innocence?
-        Tak. Gdziekolwiek upiory się nie pojawiają, to zawsze z jej powodu. Dlatego Mroczna Organizacja wysyła Poszukiwaczy w tego typu miejsca, aby odszukali je. *otwierają się drzwi- wychodzi Allen*
-        Czy tak samo jest w przypadku ducha z Martel?
-        Dokładnie *wstaję*
-        Mam na imię Allen Walker. *podaję rękę*
-        *podaję rękę- uścisk dłoni* Jestem poszukiwaczem Toma i będę twoim przewodnikiem w tej misji, paniczu Walker.
-        Heh *pochyla się nad kartami* Przez cały ten czas to układałeś...
-        Heh, to moje hobby.
-        *bierze kartę* Czy to ciekawe?
-        Paniczu Walker, czy słyszałeś może legendę o Duchu z Martel?
-        Nie.
-        Brzmi ona tak: W starożytnym mieście Martel zamieszkał duch, który stał się jedynym obywatelem Martel... Aby zaspokoić swoją samotność... Postanowił wciągać w głąb wszystkich tych, którzy przechodzą obok miasta.
-        To dość pospolita historyjka.
-        My poszukiwacze jesteśmy wysyłani, aby sprawdzać nawet takie historyjki. Rozstrzygamy prawdę... Musimy siedzieć nawet miesiącami do samego końca... aż nie sprawdzimy czy rzeczywiście chodzi o obecność Innocence. Większość czasu to po prostu słuchanie opowiastek wyssanych z palca. Nawet jeśli zawierają w sobie trochę prawdy, to nie mamy żadnej pewności, że ma to jakikolwiek związek z Innocence. Jednakże... Nie zawsze tak jest, Jeśli odkryjemy jej fragment...
-        Wtedy, do akcji wkraczamy my. – powiedział poważnym głosem Kanda.
-        Ych.
-        Niedługo będziemy na miejscu.





Dobra na razie kunic >.> Wiem, wiem zabijecie mnie, że tak mało piszę >.< Ale szkoła zamęcza... Nauka, zadania domowe, nauka... Ech no nic xD

W następnej Części D.Gray- Mana:


D.Gray-Man Duch z Martel (cz.3) - Spotkanie z Lalą i Guzolem.



Już za tydzień! ;D

Pozdrawia i zachęca do śledzenia bloga Grupa D.Gray-Man New Life! :D


1 komentarz:

  1. Świetne! :D Najbardziej mi się spodobało, kiedy Lenalee naskoczyła na Agathe :) Tylko, że trochę mało jest napisane :( Ale daję temu blogowi + :) Podoba mi się jak jest zorganizowane lecz trochę za krotkę są opowiadania jak dla mnie ;] Ale co ja mogę tam wiedzieć ;D

    OdpowiedzUsuń